Marcin Spłocharski
25-letni Wide Receiver (skrzydłowy) w Bydgoszcz Archers, a także jeden z
kapitanów w drużynie. Niezwykle pracowity i skromny zawodnik, który w tym sezonie
zdobył dla Łuczników już 14 punktów.
High heels & shoulder pads: Rozegraliście
już 4 mecze w tym sezonie i wszystkie wygraliście. Jesteście także liderem w
PLFA2. Myślisz, że poziom jaki zaprezentowaliście jako drużyna okazał się dużym
zaskoczeniem dla Waszych rywali?
Marcin
Spłocharski: Myślę, że tak. Dowodem na to mogą być wywiady po meczu
pomiędzy Toruń Angels oraz Seahawks Sopot trenerów tych drużyn z końca maja. W
swoich wypowiedziach dawali oni do zrozumienia, że walka o zwycięstwo grupy
będzie się toczyć jedynie między nimi. Możliwe, że obie te ekipy przed sezonem
spodziewały się, że połącz
enie zawodników Archers i Raiders da nowy team o
podobnym poziomie sportowym, jednakże dzięki naszym trenerom i naszemu
zaangażowaniu uzyskaliśmy efekt synergii, obok którego nasi rywale nie mogą
przejść obojętnie.
HH&SP: Chyba jako
jedyny z zawodników Bydgoszcz Archers miałeś okazję trenować futbol amerykański
w ojczyźnie tego sportu Stanach Zjednoczonych. Jak wspominasz to doświadczenie
i jak ono wpłynęło na Twoje zaangażowanie w futbol w Polsce?
MS:
Było to wspaniałe doświadczenie, które sprawiło, że pokochałem ten sport na
zawsze. Codzienne treningi po szkole, szeroki sztab trenerski, infrastruktura
treningowa no i przede wszystkim ta atmosfera w piątkowe wieczory, kiedy cała
lokalna społeczność gromadziła się na trybunach i pobliskim wzgórzu, by oglądać
naszą drużynę – tej magii nie da się opisać słowami. W rezultacie doprowadziło
to do tego, że po powrocie z wymiany zacząłem się interesować strukturą FA w
Polsce, a także zacząłem nim trochę „zarażać” rodzinę i przyjaciół, a potem mój
młodszy brat Bartek zakomunikował mi, że wraz z kolegą ze szkoły chcą założyć
drużynę i czy bym im w tym nie pomógł – moja reakcja była oczywista. I tak od
2008 roku z krótkimi przerwami jestem związany z bydgoskim futbolem i cały czas
staram się przybliżać kolegom sposób, w jaki to funkcjonuje za oceanem.
HH&SP: Futbol
amerykański trenujesz już 8 lat. Jakie masz plany na przyszłość związane z tym
sportem? Postawiłeś sobie jakiś cel na obecny sezon, który starasz się
realizować?
MS:
Futbol poznałem 8 lat temu, ale nie trenuję go od tego czasu bez przerwy… Jeśli
chodzi o plany na przyszłość to nie mam żadnych – traktuję to jako realizowanie
swojej pasji, ale wiem, że kiedy moje obowiązki życiowe nie pozwolą na
pogodzenie ich z futbolem, to trzeba będzie po prostu zakończyć tę przygodę. A
cel na ten sezon jest prosty – dać awans naszej drużynie do PLFA I. A drugi,
bardziej egoistyczny, zdobyć tytuł MVP któregoś meczu, ale to będzie trudne do
osiągnięcia, bo mamy świetnych zawodników na wielu pozycjach.
HH&SP: Jesteś
także jednym z kapitanów w drużynie. W jaki sposób spełniasz swoje obowiązki z tym
związane? Jaką rolę Twoim zdaniem pełni kapitan w drużynie?
MS:
Kapitan to bardzo odpowiedzialna funkcja – musi być osobą, która reprezentuje
sobą wartości, których trener oczekuje od każdego zawodnika, musi wspierać
swoich zawodników, motywować ich do pracy, podnieść na duchu lub ochrzanić
dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Musi nagrzać odpowiednio przed meczem, a w jego
trakcie dbać o to, by w drużynie panował porządek i każdy wiedział, co ma robić.
Staram się wykonywać wszystkie te obowiązki jak najlepiej – może z wyjątkiem
zagrzewania do walki przed meczem, bo wiem, że pozostali kapitanowie są w tym
lepsi ode mnie. Dodatkowo staram się również pomóc zawodnikom, za których
bezpośrednio odpowiadam, lepiej zrozumieć futbol oraz to, co dokładnie mamy
robić na boisku oraz poza nim, by być jak najlepszymi.
HH&SP: Grasz na
pozycji WR. Jakie umiejętności musisz szczególnie szkolić?
MS:
Łapanie piłki, szybkość, łapanie piłki, zwrotność, łapanie piłki, siłę, łapanie
piłki, kondycję, łapanie piłki, blokowanie, łapanie piłki i dodatkowo łapanie
piłki.
A tak poważnie to skrzydłowy powinien zarówno być w stanie zablokować obrońcę,
kiedy nasz biegacz biegnie z piłką, do czego przydaje się siła oraz poprawna
technika blokowania, oraz pobiec ścieżkę do podania, gubiąc obrońcę zwodem
(zwrotność) i nie pozwalając mu siebie dogonić (szybkość) – ale przede
wszystkim, żeby zdobywać jardy – musimy być w stanie złapać piłkę. No i
oczywiście przydałoby się być na tyle wytrenowanym, by móc tak przez cały mecz.
HH&SP: Ostatni
rozegrany mecz z Griffons Słupsk wygraliście 45:0. Co myślisz o tym spotkaniu?
Udało się zrealizować wszystkie plany Head Coach’a?
MS:
W większości na pewno. Nasza defensywa po raz kolejny zachowała czyste konto,
zdobyliśmy punkty we wszystkich trzech formacjach oraz obyło się bez
poważniejszych kontuzji. Trudno być niezadowolonym po takim spotkaniu,
aczkolwiek trener Jeremey to perfekcjonista i od samego początku przygotowań
podkreśla, że chodzi mu o codzienne stawanie się lepszym, dlatego cały czas
jest nad czym pracować.
HH&SP: Za mniej
niż miesiąc startuje sezon NFL. Jest jakaś drużyna, której zmagania będziesz
szczególnie śledzić?
MS:
Od 2006 roku kibicuję drużynie New England Patriots i w tym sezonie na pewno się
to nie zmieni. Ale śledzę całą ligę – za dużo dobrego futbolu, żeby nie
oglądać.
HH&SP: Masz
ulubionego zawodnika NFL?
MS:
Gdybym miał wybrać jednego, to pewnie był by to Tom Brady (rozgrywający
Patriots), ale tak naprawdę sympatyzuję z wielką rzeszą zawodników. Jest tyle
pozycji i tylu wspaniałych graczy…
HH&SP: Niedawno
odbył się IX SuperFinał, w którym zwycięstwo odnieśli Seahawks Gdynia. Uważasz,
że to zasłużone zwycięstwo? Wydaje mi się, że faworytem byli Panthers Wrocław i
w końcówce spotkania pokazali na co ich stać. Co w takim razie mogło przyczynić
się do ich porażki?
MS:
Dla mnie Pantery nie były faworytem. Rozumiem, że statystyki przemawiały za
tym, że ofensywy tych zespołów są porównywalne, a defensywą lepszą dysponuje
Panthers, ale są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyki. Szanse obu drużyny
oceniałem równo przed meczem. Do porażki Panter przyczyniło się kwestii,
aczkolwiek mi najbardziej rzuciła się w oczy umiejętność reagowania sztabów
trenerskich na to, co gra przeciwnik – co jest skuteczne, a co nie. Trener
Cetnerowski i jego sztab wprowadzili sporo zmian w trakcie meczu. W ofensywie
wprowadzili grę opcją, w której bieg z piłką może wykonać zarówno rozgrywający
jak i running back – dopiero po tym, jak defensywa Panter musiała się skupić
zarówno na biegach Lance’a Kriesena i Tunde Oguna, ten drugi zaczął karać
Pantery 15+ jardowymi biegami oraz 4 przyłożeniami. Jeśli chodzi o defensywę,
to w pierwszej kwarcie najlepszym ofensywnym zawodnikiem obu drużyn był Jamal
Shalters, który nie mógł za dużo zdziałać po tym, jak Seahawks dostosowali
obronę do takiej gry. Pantery zbyt późno zaczęły swój efektywny atak podaniami,
co tylko potwierdza tezę o różnicy, jaką zrobiła umiejętność reagowania na
sytuację na boisku trenerów. Moim zdaniem mistrzostwo Gdyni jest jak
najbardziej zasłużone.
HH&SP: Przed Wami
bardzo ważne spotkanie z Toruniem, które może Wam zagwarantować wejście do
playoffs. Jakie jest nastawienie zawodników do tego meczu?
MS:
Dokładnie takie, jaka jest waga tego spotkania. Jesteśmy jeszcze bardziej
skupieni i zdeterminowani niż dotychczas – każdy czuje, że możemy osiągnąć
sukces – wystarczy tylko nie popełniać błędów i zagrać najlepszy futbol, jaki
mamy do zaoferowania. Play-offy są w naszym zasięgu i każdy pragnie, byśmy
mieli je w kieszeni jeszcze przed meczem z Sopotem. Dodatkowego smaczku dodają
bydgosko-toruńskie animozje oraz derbowa atmosfera.